Ludzie pytają mnie dlaczego jadę właśnie tam, odpowiadam wtedy: a dlaczego nie?! I nie ma dla mnie żadnych argumentów, które udowodniłyby mi, że lepiej byłoby wybrać się na bardziej cywilizowany Zachód. Ach cywilizacja...ach ten Zachód - dwa bardzo nielubiane przeze mnie słowa! Co to za cywilizacja, która w białych rękawiczkach zabija lub niszczy człowieka, każe mu się ścigać o miejsce w szeregu lizusów, kłamców, kombinatorów i innych „zawodów” naszych czasów i nie uczy nowych pokoleń szacunku do pracy, gdyż tej pracy nie ma. Społeczeństwem cywilizowanym nazywa się ten naród, który posługuje się prawem i zasadami, które tworzą tzw. ład społeczny. Jeśli to, co mamy dzisiaj jest ŁADEM, to ja już wolę cywilizacje pierwotne.
Naszła mnie taka refleksja, w związku z planowanym odwiedzeniem w okolicach Magadanu tzw. Gułagów
( i „odwiedziny” nie jest tu chyba odpowiednim słowem). Droga kołymska, którą będziemy przemierzać cieszy się złą sławą, ze względu na to, iż budowali ją właśnie więźniowie sowieckich obozów pracy. Ja mogę tylko czytać o takich miejscach, moje pokolenie (na szczęście) nie doświadczyło grozy wojny. Jednak wyobraźnia pracuje i wzmaga ciekawość, zawsze jednak zmieszaną ze wstydem. Ilekroć człowiek odwiedza takie miejsca musi czuć wstyd: za siebie, za to, że zakłóca spokój takich miejsc, a nawet za to, że żyje; a także za ludzkość w ogóle ( bo ludzie ludziom...). Zadaje sobie pytanie czy podczas naszej wędrówki, która będzie gromadzeniem doświadczeń, poznawaniem nowych ludzi, kultury, przyrody – czyli czerpaniem z życia ile się da, będzie mi wolno postawić nogę na Tej właśnie ziemi. Oczywiście nikt tego nie zabroni, nikt nie będzie też pytał o nasze odczucia, o to zapytać może jedynie sumienie, które będzie kazało wynieść z tej wycieczki pouczającą lekcję. Można by powiedzieć, że nie ma się czym ekscytować i hiperbolizować całej sytuacji – w końcu oni mają Gułagi, a my Oświęcim. Jednak to nie z Gułagów zrobiono muzeum, gdzie nabożnie przestraszone dzieci obowiązkowo jadą zobaczyć to, o czym czytały na lekcjach w szkole, a dorośli przyjmują postawę współczującą i pełną bolesnej wyrozumiałości wobec historii. Oświęcim to muzeum, które jest i będzie odwiedzane przez miliony Polaków i Żydów w hołdzie dla ofiar hitleryzmu. Porozrzucane na wielkiej przestrzeni Gułagi są wielokrotnie straszniejszym świadectwem historii. Porzucone w pośpiechu, opustoszałe, zarośnięte i samotne czekają na zasłużoną zagładę. Tam nie ma muzeów i pielgrzymujących tłumów. Jest tylko natura, która pomału rozprawia się z symbolami cierpienia uparcie dążąc do ich destrukcji. Tam w lasach czają się drewniane ogrodzenia i druty kolczaste, które stanowią naturalny już krajobraz tajgi. Tam nie ma masowego współczucia, tam najbliższy człowiek, który może pamiętać o historii, żyje kilkaset kilometrów dalej. Współczucie, szacunek i hołd może przyjść tam wraz ze zbłąkanym lub świadomie wędrującym człowiekiem. I ja pragnę przełamać ten wstyd i powiedzieć własnie tam to jedno słowo: przepraszam... Poza tym, sowieckie obozy pracy były o tyle lepsze ( znów złe słowo :/ ) od nazistowskich, że nie stosowano w nich żadnych komór gazowych i pieców...
Na koniec krótkie podsumowanie. Gułagi świadczą oczywiście o okrucieństwie człowieka, które jest dziełem cywilizacji XX wieku. Jednak uważam, że to, iż ludzie mówią mi, że mam nie jechać na Syberię bo tam ciemnota, bieda, zło, chuligaństwo i barbarzyństwo, świadczy o tym, że są po prostu głupi. To, że stoimy o stopień wyżej na cywilizacyjnej drabinie sprawia niestety, że jako naród stajemy się coraz bardziej ciemni i zapatrzeni ślepo w Zachód. Natomiast to ci, którzy zło i krzywdę odczuwają na co dzień, są o wiele bardziej ludzcy, gościnni, tolerancyjni i wspaniałomyślni, gdyż nigdy nie wiedzą, kiedy to oni będą potrzebować pomocy. Spróbujcie podróżować z namiotem i bez grosza przy duszy po Polsce i opiszcie wasze doświadczenia, życzę powodzenia!