wszystkie prawa zastrzeżone 2009

26 sierpnia 2009

26 lipciec 2009 - Jakuck




Do Ałdanu dotarliśmy późnym wieczorem. Właściwie staliśmy na drodze wylotowej z Ałdanu na Jakuck. Nie bardzo było tam miejsce, żeby się gdzieś rozbić, postanowiliśmy więc łapać stopa do Jakucka, liczyliśmy na nocny transport. Zostało nam tylko jakieś niecałe 500 km, myśleliśmy, że przy dobrych wiatrach rankiem bylibyśmy już w stolicy Syberii. Jednak okazało się, że to wcale nie jest takie proste. Zrobiło się już szaro, wreszcie koło północy zabrał nas ze sobą Teofil swoim japońskim tirem. Drugim tirem jechał jego brat z synem i z Hammerem. Podjechaliśmy kilkanaście kilometrów do najbliższej wioski, gdzie mieszkała rodzina Teofila – siostra z mężem i brat. Nasz kierowca zatrzymał się u nich na noc, a nam pozwolił nocować w swoim samochodzie. Nocleg w tirze to całkiem fajna sprawa ;). Z tyłu była leżanka, którą zajęłam, a Bartek spał na siedzeniach. Następnego dnia rano ruszyliśmy w pamiętną drogę do Jakucka. Wcześniej odbyło się tankowanie. Dwa tiry wjechały w sam środek wioski, gdzie z drewnianych chat wytoczono jakieś beczki i coś na kształt strażackich pomp, które wlewały paliwo. Dosyć niecodzienny widok. Niecałe 500 km pokonaliśmy w 17 godzin! Wszystko z powodu okropnego stanu dróg: dziura na dziurze, koleiny i mnóstwo kurzu. Siedziałam przy oknie, było strasznie gorąco. Przez 17 godzin moim zadaniem było zamykanie okna, gdy przejeżdżał jakiś samochód( żeby kurz nie wleciał do środka, bo wtedy nie było czym oddychać), a potem otwieranie go, gdy kurz już opadł. Niezła zabawa...:/
Około 1 w nocy dotarliśmy nad Lenę. Było to dla nas wielkie przeżycie, gdyż jest to najsłynniejsza rzeka Syberii, znana nam z książek Koperskiego i innych relacji podróżników. Zaczęła się przeprawa. Prom był niewielki, ale zmieścił wiele aut: kilka osobowych, jeepów i tiry. Gdy nadjechaliśmy wydawało mi się, że dla nas nie będzie już miejsca, jednak dla Rosjan nie ma rzeczy niemożliwych. Nasz kierowca wjechał tyłem na prom, bez świateł, ustawił się bokiem i pomagały mu w tym tylko wskazówki młodego pracownika promu, który krzyczał: dawaj, dawaj !Potem wjechały jeszcze ze 3 samochody...
Po przeprawie na drugi brzeg, zostało nam jeszcze jakieś 100 km do Jakucka, gdzie dotarliśmy koło 3 nad ranem. Teofil zamówił nam taksówkę i pojechał z nami do centrum miasta. Po drodze wstąpił do sklepu i kupił parę piw ( chciał kupić wódkę, ale tam w godzinach nocnych do 8 rano wódki nie sprzedaje się).Pojechaliśmy na jakiś skwer, koło pomnika Republiki Saha, gdzie piliśmy i jedliśmy słonecznik. Koło 5 rano dołączył do nas Aisan, który wracał z dyskoteki i przyniósł nowa dostawę piwa. Potem udaliśmy się wszyscy w stronę miasta – oczywiście do sklepu i nasi znajomi zaprowadzili nas nad zatokę, gdzie była plaża i gdzie o 6 rano kapaliśmy się pierwszy raz od baaaardzo dawna. Zrobiliśmy tez pranie. Potem rozpaliliśmy ognisko, łowiliśmy ryby i spędzaliśmy miło czas z naszymi jakuckimi przyjaciółmi. Czas upłynął nam leniwie do godziny 16:00. Pożegnaliśmy się wreszcie i ruszyliśmy w stronę portu, by się przeprawić na druga stronę Leny, tam rozbić obóz i rano ruszyć na stopa w dalszą drogę.


jeden ciepły posiłek dziennie...



z jednej miski ;)

357 km od Jakucka zepsuł się samochód


wymiana koła w tirze


Teofil


przed tą własnie chatą odbyło się tankowanie dwóch tirów



Sasza ze swoim psem Hammerem i tatą. Tata Saszy opowiedział nam historię, jak raz jechali z Władywostoku z transportem do Jakucka i napadnięci zostali przez mafię. Bandyci przyłożyli im broń do głowy, zabili jego towarzysza, a ich okradli i porzucili w lesie.



tym tirem jechaliśmy do Jakucka. Teofil jeździ z transportem z Jakucka do Władywostoku ( 5 dni), gdzie przebywa kolejne 5 dni, a potem wraca do Jakucka.



nasz nocleg ;)




Sasza i Hammer



to jest coś w rodzaju przydrożnego baru - tu zjedliśmy posiłek



przeprawa nocą przez Lenę




imprezka na plaży z Jakutami :)







idziemy na plażę



każdy nowy budynek w Jakucku powstaje na półmetrowych palach, gdyż budynki zapadają się. Dzieje się tak, na skutek wiecznej zmarzliny, która zaczyna się jakieś 6 metrów pod ziemią.



Asian i ja. Tu jeszcze zegarek jest na ręce Aisana ;)



Jakuck



wschód słońca w Jakucku. Słońce zachodziło grubo po 1 w nocy, a zaczłęo wschodzić o 3 w nocy!







wszystkie rodzaje środków transportu Jakucka :)


wieczna zmarzlina ma również wpływ na to, że cała infrastruktura miasta, rury grzewcze itp., biegnie nad ziemią wijąc się między osiedlami.



chcielibyście tu mieszkać?



z Teofilem i Aisanem. Tu już zegarek jest na mojej ręce ( prezent) :)

PS. Rada dla tych, którzy chcą wysłać widokówki z podróży. Zadbajcie o to odpowiednio wcześnie ( w Moskwie, czy najdalej nad Bajkałem), gdyż później będzie to bardzo trudne. W całym Jakucku ( poczynając od poczty) nie udało nam się znaleźć miejsca, gdzie sprzedają widokówki z wizerunkiem lub symbolami miasta. Powiedziano nam w końcu, że dostać je możemy w jednym ( najdroższym) hotelu w mieście. Poszliśmy tam i owszem, dostaliśmy widokówki, ale były bardzo drogie, a po drugie malunki, które na nich widniały były okropne! Ja nie chciałabym dostac takiej widokówki ;) Poza tym forma wykonania świadczyła o tym, że te widokówki maja co najmniej 30 lat ;) W innym wypadku pozostawało nam wysłanie kartek z misiami, kwiatami itp...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.