Wiedzieliśmy, że prędzej czy później trafimy na ślady Gułagu. Pierwsze z nim "spotkanie" nastąpiło w rejonie Ałdanu i pierwsza myśl, jaka mnie wtedy naszła: to jest Gułag?! Muszę przyznać, że na pierwszy rzut oka niczym właściwie nie różnił się od normalnego krajobrazu tajgi, czytaj: zbutwiałych chat, połamanych płotów, złomowisk przy drogach itp. Bardzo łatwo pomylić go również z jakąś opuszczoną wioską, których w tym rejonie jest pełno.
Gdyby nie nasi kierowcy, którzy z wielką dokładnością wskazywali nam te miejsca, pewnie byśmy nie wiedzieli, co mijamy. A mijaliśmy właściwie resztki strasznej historii, szkielety zabudowań, drewnianych ogrodzeń, które powoli stawały się jednością z tajgą. Mówię "mijaliśmy", gdyż wszystko to oglądaliśmy z okien samochodu. Niesamowite było to, że środkiem tajgi biegnie szutrowa droga, a tuż przy jej poboczu, z jednej i z drugiej strony trwają pomniki ludzkiego okrucieństwa. Ludzie jeżdżą tamtędy często i są oswojeni z tym faktem, także dlatego, że nie jest to żaden pomnik z drutu kolczastego itp. Po prostu ziemia...a na tej ziemi kawałek historii, która jest jeszcze tak żywa, że niezauważalna...jest częścią tego ludu. Tylko ludzka świadomość, tego, co tam się działo ratuje to miejsce od całkowitego zapomnienia. Ci ludzie wiedzą, ale o tym nie rozmawiają.
Z kolei im dalej na Wschód, w rejonie "osławionej" drogi kołymskiej, widzimy już trwalsze pomniki sowieckich zbrodni, utworzone ku pamięci i przestrodze ludzkimi rękami. Było ich mało, zaledwie 3 takie miejsca mijaliśmy, ale łączyły w sobie pamięć o wszystkich ludziach, którzy polegli z rąk systemu. W górach, wśród tajgi ludzkość sama sobie ku przestrodze wzniosła pomnik cierpienia.
szczątki Gułagu w rejonie Ałdanu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.