wszystkie prawa zastrzeżone 2009

31 sierpnia 2009

Jakuci

28 lipca 2009 dotarliśmy do małej jakuckiej wioski, gdzie zrobiliśmy zaopatrzenie na dalszą drogę i dokonaliśmy fotograficznej dokumentacji ludności jakuckiej. Do tej pory nie robiliśmy prawie w ogóle zdjęć mieszkańców Syberii, a to dlatego, że było nam głupio pstrykać bezczelnie komuś foty. Stwierdziliśmy, że musimy się wreszcie pozbyć tej bariery, jeśli chcemy uwiecznić te wspaniałe twarze, które wyrażają cały sens naszej wędrówki. Usiedliśmy więc na chodniku...hm...chodnik to nie jest dobre słowo.... Oczywiście w wiosce nie było asfaltu, główna ulica składała się z gliny i piasku. Wzdłuż drogi biegły drewniane „pomosty”, szerokie na pół metra. Były to po prostu zbite deski, które tworzyły chodnik. Usypane były na niskich wałach, co było miejscowym wynalazkiem przeciwko błotu, którego pełno było w wiosce w porze deszczowej. Gdy spada deszcz wioska zamienia się w jedną, wielką bryłę błota i wtedy mieszkańcy chodzą w kaloszach – wszyscy, bez wyjątku.

Usiedliśmy więc na tym chodniku i pstrykaliśmy zdjęcia przechodzącym ludziom. Jakuci to bardzo specyficzna nacja. Należą do narodów tureckich i zamieszkują środkową Syberię. Dla mnie ich twarze wyrażały mieszankę cech mongolskich i chińskich. Posiadają skośne oczy, ale jeszcze nie tak bardzo jak Chińczycy, a także płaskie i szerokie nosy, ale nie tak bardzo jak Mongołowie. Egzotykę tego miejsca podkreślało to, że byliśmy jedynymi białymi ludźmi w wiosce :). Mieszkańcy okazali się wspaniali: zagadywali nas, życzyli szczęśliwej podróży, byli ciekawi kim jesteśmy itp. Na tym chodniku zjedliśmy posiłek i ruszyliśmy za wioskę, by dalej łapać stopa.
Okazało się, że miejscowi robią nam konkurencję :) Podróż na stopa traktują oni jak transport komunikacją miejską. Normalny jest widok babuszki z torbą pełną zakupów, która łapie stopa, by dotrzeć do swojej wioski.

Po jakimś czasie i nam wreszcie dopisało szczęście i zabraliśmy się z kierowcą kamaza jakieś 100 km. Jechaliśmy na pace, świetna sprawa :)



Pogoda była idealna, gorąco, a my na pace, pod gołym niebem, osłonięci od wiatru, ale nie od kurzu ;) Było strasznie głośno, warkot silnika zagłuszał nasze krzyki, a krzyczeliśmy ile wlezie uwalniając swoje pierwotne instynkty ;) Wreszcie dotarliśmy do lasu, gdzie nasz kierowca pracował ( coś budowali). Wysadził nas dosłownie w samym środku tajgi. Mieliśmy obawy, co do dalszego transportu, ale okazały się one nie potrzebne, gdyż po chwili z bazy nadjechał drugi kamaz i inny kierowca podrzucił nas specjalnie na odprawę promową nad rzekę Ałdan, po czym zawrócił do bazy. Byliśmy pewni, ze nasz pierwszy kierowca poprosił go, by podrzucił parę Polaków nad rzekę, żeby nie sterczeli cały dzień w tajdze :) Kilka godzin czekaliśmy na prom razem z innymi kierowcami. Rozłożyliśmy się na plaży, ugotowaliśmy posiłek i odpoczywaliśmy. Późnym wieczorem przypłynął prom i zabrał nas na drugą stronę Ałdanu. Przeprawa trwała 1,5 godziny. Promy są tylko samochodowe i przerzucają auta na drugą stronę rzek, by mogły jechać dalej z transportem. Piesi mogą przeprawiać się promem za darmo.


przybycie do wioski :)






hm...i gdzie dalej? ( jeszcze tylko jakieś 1000 km do celu)



Jakuci



















widok z paki kamaza


na pace kamaza


nasz kierowca


konsultacja, co do dalszej drogi


na tej deseczce na środku siedzieliśmy :)


po drugiej stronie Ałdanu. Nocleg na kamienistej plaży



5 komentarzy:

  1. ale muszę przyznać, że okulary noszą takie, jakie dyktują najnowsze trendy, te wasze twarzyczki, bardzo sympatyczni. no i nareszcie znalazłem osobę, na waszym zdjęciu, która ma tak sztywne i twarde wlosy jak ja.pozdrawiam i czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  2. WASZE TWARZYCZKI, W sensie, te ktore uwieczniliscie na cyfrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jarosławie a może ty też masz jakuckie korzenie?:):):)dzięki za commenty, a co do okularów to masz racje, ale wspomnę o tym w kolejnym poście.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta mloda Jakutka na poczatku w okularach to niezla laska

    OdpowiedzUsuń
  5. joł joł bumca bumca

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.