wszystkie prawa zastrzeżone 2009

22 sierpnia 2009

Ułan - Ude / Iwołgińsk

Do Ułan – Ude dotarliśmy koło południa. Jechaliśmy 5 godzin obszczyjem. Właściwie nie ma żadnej różnicy między obszczyjem i plackartą, tyle że w obszczyju nie ma miejscówek i „kto pierwszy, ten lepszy”. Są to wagony przeznaczone na krótsze trasy, z tym że „krótsze” znaczy w Rosji do kilkunastu godzin. Panuje więc taka niepisana zasada między pasażerami, że ci, którzy jadą tylko kilka godzin zajmują dolne prycze, a ci, którzy jadą dłużej, często nocą, śpią na górnych pryczach.

Po dotarci do Ułan – Ude zostawiliśmy plecaki w przechowalni i ruszyliśmy w miasto. Ułan – Ude to stolica Buriacji. Całkiem ładne miasto, duże i z rozwiniętą turystyką. Najbardziej podobała mi się 10 - metrowa głowa Lenina na głównym placu ;) Naszym celem było dotarcie do Iwołgińska, wioski oddalonej od Ułan – Ude o jakieś 50 km. Tam zwiedziliśmy centrum rosyjskiego buddyzmu – przepiekny dacan, po którym oprowadził nas poznany tam Nikola, który podróżował stopem z Petersburga. W Iwołgińsku siedzibę ma zwierzchnik lamaizmu rosyjskiego Chambolama. Odbywają się tu uroczystości z okazji ważniejszych świąt, codzienne modlitwy czczące bóstwa nazywane obrońcami religii oraz rytuały chroniące i pomagające przybywającym tu wiernym.

Klasztor składa się z czterech świątyń, największej w Rosji buddyjskiej biblioteki, muzeum sztuki buddyjskiej, hotelu i domów lamów. Znajduje się tu również buddyjski instytut Daszi Czainhorlin (zał. w 1991 r.), w którym kształci się ok. 200 osób.




Nikola powiedział nam, co mamy robić i jak się zachować: np. po całej wiosce biegły ścieżki modlitwy, które wyznaczały szlak turystyczny. Na ścieżkach tych były z kolei miejsca modlitwy, które przypominały drewniane beczułki o różnej wielkości, które trzeba było obrócić dookoła wypowiadając modlitwę. Wcześniej należało rzucić jakieś drobne monety lub zapałki jako ofiarę. Jeden z mnichów oprowadzał nas też po wnętrzach świątyń, gdzie było mnóstwo obrazów Dalajlamy i buddyjskich bóstw. Cała wioska upstrzona była monetami, po prostu można było rzucać, gdzie popadnie. Bardzo podobało mi się to miejsce, spędziliśmy tam około godziny, a potem z Nikolą pojechaliśmy z powrotem do Ułan – Ude. Nikola pomógł nam zakupić odpowiednie mapy na dalszą drogę ( gdyż od tego miejsca nasza podróż miała przebiegać już tylko autostopem) i wsadził nas do busa, który jechał na wylotówkę z miasta. Spowodowaliśmy małe zamieszanie w busie, gdyż spytani o to, czy jedziemy w stronę lotniska, odpowiedzieliśmy, że tak, ale mieliśmy zamiar wysiąść bliżej lub dalej, w dogodnym miejscu na łapanie stopa. Zorientowaliśmy się, że przejechaliśmy miejsce, gdzie biegnie droga na Czitę, więc chcieliśmy jechać dalej busem, gdyż wiedzieliśmy, że będzie zawracał to wtedy wysiądziemy. Jednak miejscowe babuszki podniosły alarm, bo przecież my „innostrańce” i nie wiemy , gdzie wysiąść, a lotnisko już dawno przejechaliśmy. No to biedny kierowca zawrócił i zawiózł nas specjalnie na samo lotnisko. Musieliśmy wysiąść i z stamtąd dreptać jakieś 5 km na wylotówkę. No cóż, babuszek nie przegadasz :):):)


główna ulica Ułan - Ude



na chodzie :)



głowa Lenina ( pomnik ma 10 metrów)



dacan w Iwołgińsku

modlitewne beczułki




ścieżki modlitwy



mnich











Nikola i Bartek









Święta krowa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.