Uwaga! SYBERYJSKI PAKIET DODATKOWY to najbardziej upierdliwa zgraja komarów, muszek, gzów i końskich much, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam! To był po prostu koszmar... muszki wlatywały do ust, nosa i uszu, a komary kąsały każdy odkryty kawałek ciała. Gdyby nie moskitiery na głowę dostałabym chyba szału! Atak zaczynał się koło godziny 2o:00, wtedy ubieraliśmy się w bluzy ( najlepiej z kapturem) i długie spodnie, zakładaliśmy moskitiery i próbowaliśmy rozłożyć obóz. Normą było picie herbaty małymi, szybkimi łykami i zaraz sruuu pod moskitierę. Po jakimś czasie wyglądaliśmy tak, jakbyśmy mieli wietrzną ospę. Nasze ręce i nogi pokrywały wielkie bąble i nierzadko krwawiące rany. Mieliśmy ze sobą jakieś środki w aerozolu na komary - owszem pomagały, ale na krótko. Tubylcy często nam mówili o pewnym wynalazku, który pozwala skutecznie odpędzić się od komarów. Jest to małe urządzenie w kształcie brożki, na baterię, które przypina się np. do bluzki i emituje ono fale dźwiękowe, które nie pozwalają zbliżyć się komarowi na odległość metra. Szkoda, że nie mieliśmy czegoś takiego...
masochistyczne foty Bartka:
stopy Bartka po ukąszeniu przez komary
buehehe fajnie wyglądacie w tych moskitierach ;p ;p ;p
OdpowiedzUsuńa komary okropne!!!!
Niestety przypomniałaś mi moje niezrealizowane marzenia z młodości. Już raczej za późno, ale pomarzyć zawsze można. Jak Ci zazdroszczę tego „włóczykijowania”….
OdpowiedzUsuń